Xoldus Administrator
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:38, 08 Lis 2010 Temat postu: "Wszedłbym do partii Kluzik" |
|
|
"Wszedłbym do partii Kluzik"
-Joanna Kluzik-Rostkowska ma cechy przywódcze, obserwowałem ją z bliska w kampanii prezydenckiej i wiem, że kiedy trzeba się uśmiechnąć, uśmiecha się, a kiedy trzeba przypieprzyć, przypieprza, kiedy trzeba podjąć męską decyzję, to ją po prostu podejmuje - mówi eurodeputowany, politolog Marek Migalski w rozmowie z Anną Wojciechowską
- Dlaczego teraz na froncie buntu w PiS widać tylko dwie kobiety? Gdzie panowie?
- Decyzje o tym, kogo widać, a kogo nie widać, faktycznie podejmują Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński. Oni wyrzucili akurat te dwie panie.
- Pytam o tych panów, którzy utożsamiają się z tym, o czym one mówią.
- Pani chce mnie namówić na podanie nazwisk, a ja na tworzenie listy proskrypcyjnej nie mam ochoty. Ale zapewniam, że są tak panowie, jak i inne panie, które myślą tak samo.
- Tylko dlaczego nikt głośno nawet dziś nie mówi o tym?
- Ja mówię, ale też jestem poza PiS właśnie dlatego, że mówiłem.
- Reszta to tchórze?
- Nie powiedziałbym tak. I nie stosowałbym tu podziału ze względu na płeć. W PiS jest duża grupa, która uważa, że w partii dzieje się źle. Tak naprawdę tylko panowie Błaszczak i Czarnecki mówią publicznie, że jest świetnie, choć i oni nie do końca z przekonaniem. Ci zaś, którzy myślą, że jest źle, nie mówią tego po pierwsze dlatego, że nie chcą tego robić przed wyborami samorządowymi, bo będą tak samo jak Joanna Kluzik-Rostkowska i Ela Jakubiak bezpodstawnie oskarżani, że szkodzą kampanii, podczas gdy rozpętano tę burzę tak naprawdę właśnie na potrzeby przerzucenia na nie odpowiedzialności za nieuniknioną przy takiej polityce przegraną w nadchodzących wyborach. Jest też mniej szlachetne wytłumaczenie. Ludzie boją się o swój los, chcą przetrwać i dopóki ta sytuacja nie nabierze takiej masy krytycznej, to w naturalny sposób będą raczej unikać publicznego wypowiadania się.
- Takim momentem krytycznym byłaby nowa inicjatywa polityczna?
- Nie wiem, partie muszą odpowiadać na zapotrzebowania społeczne, a nie je tworzyć.
-A jest dziś zapotrzebowanie na partię, która będzie w opozycji do rządów PO, ale też do Jarosława Kaczyńskiego?
- Sam jestem autorem tezy, że gdzie dwaj się biją, tam obaj korzystają. Ale jest pytanie, do kiedy to będzie prawda, kiedy PiS i PO przestaną zyskiwać na tej wojnie. To się może zdarzyć za dwa miesiące i za dwa lata. Osobiście mam wrażenie, że zbliżamy się do tego momentu, że cierpliwość ludzi się kończy.
- Partia Joanny Kluzik-Rostkowskiej - to brzmi realnie?
Ona ma cechy przywódcze, obserwowałem ją z bliska w kampanii prezydenckiej i wiem, że kiedy trzeba się uśmiechnąć, uśmiecha się, a kiedy trzeba przypieprzyć, przypieprza, kiedy trzeba podjąć męską decyzję, to ją po prostu podejmuje. W Polsce polityczki nie są skuteczne, ale na świecie przykłady choćby Angeli Merkel czy Margaret Thatcher pokazują, że kobiety mają ten potencjał. Może w Polsce właśnie przyszedł czas na partię z kobietą na czele.
- Pan zaryzykowałby?
Nie ukrywam, że w tej chwili jestem krytycznie ustosunkowany zarówno do PiS, jak i do PO, więc jeśliby się ukonstytucjonowała taka partia centroprawicowa, której przyświecają te wartości, które PiS i PO w 2005 roku, to chętnie bym oddał swoje zdolności i czas, by odniosła sukces.
- Ziobro sugeruje, że Kluzik już jest inspirowana przez jakąś grupę. A w kuluarach słychać między innymi o Panu, o Adamie Bielanie.
To typowe "benehillowanie" w polityce, próba lekceważenia przeciwnika, pokazania, że nie jest samodzielny, a sterowany, ale ten chwyt był już tyle razy stosowany, że wyborcy PiS raczej się nie dadzą na to nabrać.
- Ale faktem jest, że Bielan zniknął. Wie Pan dlaczego, co sądzi?
Rozmawiam z nim równie często co z Ziobrą. Nie mam pojęcia, dlaczego znikł. To, co pani robi, jest dokładnie tym, co zaplanował sobie Zbyszek. To ja powiem, że za Ziobrą stoją bendzińscy hydraulicy i proszę też to sprawdzić.
- Jestem ziobrystką, to nowość. Czemu Kaczyński postawił na Ziobrę?
Są trzy koncepcje. Po pierwsze dlatego, że dał sobie wmówić, że nigdy nie zdobędzie władzy. Po drugie, mógł uznać, że wygrać może, ale nie będzie miał już z kim rządzić. Tym bowiem, którzy mogą pełnić funkcje ministerialne, nie ufa, ci zaś, którym ufa, nie są zdolni nawet zostać wójtem. Trzecia koncepcja, to że on już tej władzy nie chce, chce być metapolitykiem, a raczej metafizykiem niosącym kaganek swojej prawdy, ale jednocześnie uznał, że Ziobro zapewni jemu i ludziom mu najbliższym dostatnią starość. I myślę, że tego typu deal został zawarty przez Ziobrę i Kaczyńskiego.
Rozmawiała Anna Wojciechowska, Polska The Times
Autor: MK Źródła: Polska The Times
Post został pochwalony 0 razy |
|