Xoldus Administrator
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:56, 08 Lis 2010 Temat postu: Burmistrz i wójt bez konkurencji |
|
|
Burmistrz i wójt bez konkurencji
Aż 301 wójtów i burmistrzów już wygrało wybory. Dlaczego? Bo nie mają konkurenta. - Kaca z tego powodu nie mam - mówi Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego w Lubuskiem
Niespełna 5-tys. Bytomiem rządzi nieprzerwanie od lat 90. Cztery lata temu zdobył prawie 95 proc. głosów. Za niecałe trzy tygodnie ponownie wygra. Nie ma kontrkandydata, tak jak dziesięciu innych burmistrzów i wójtów w woj. lubuskiem. W całym kraju "bezkonkurencyjnych" włodarzy jest 301 (na ponad 2,4 tys. gmin).
Sauter: - Osiem lat temu namawiałem kolegę, by wystartował przeciwko mnie. SLD wystawiło też kandydata. Dostał ok. 80 głosów. Przyszedł do mnie i opowiadał, że przeżył dramat. Sądził, że miał w okolicy więcej krewnych, niż dostał głosów. Dziś braku konkurencji nie przeżywam. Ludzie mają prawo, a nie obowiązek startować.
W Lubuskiem kontrkandydatów nie mają m.in. burmistrzowie Małomic, Dobiegniewa, wójtowie Deszczna, Dąbia, Górzycy. W 13-tys. Witnicy pod Gorzowem od 1990 r. rządzi Andrzej Zabłocki. Cztery lata temu wygrał z kandydatką SLD. Dostała 35 proc. głosów. Teraz Sojusz odpuścił.
Zabłocki: - Każdy urzędujący wójt czy burmistrz ma przewagę nad świeżym kandydatem. Tak na pewno jest w gminach, które się rozwijają. Wiem też po sobie, że ciężko się rozstać z urzędem. Nie dlatego, że wygodnie. Ja to po prostu lubię.
Drugiej kadencji jest pewna Małgorzata Sandecka, burmistrz Małomic. Jej główny konkurent z SLD sprzed czterech lat nie stanął do rewanżu. - Polityka jest bez znaczenia. Ważniejsze jest: doceniam, lubię, nie lubię, zmarnowała czas czy nie. A nie zmarnowałam. Z Unii ściągnęliśmy 10 mln zł. To nieco mniej niż roczny budżet Małomic. Pieniądze poszły na halę sportową, boiska, drogi. A brakiem konkurenta się nie przejmuję. To nie mój problem.
Według Krzysztofa Lisowskiego, socjologa z Uniwersytetu Zielonogórskiego, wybory bez konkurencji psują jakość lokalnej demokracji. - To tak, jakby w sklepie był tylko jeden telewizor i mówili nam, że jest najlepszy. Konkurencja, alternatywny wybór są bezwzględnie konieczne. Opozycji nie tłumaczy nawet racjonalne przekonanie, że burmistrz jest nie do pobicia, a my zrobimy kiepski wynik. No i co z tego? Wybory są po to, by startować. A oponentom, podejrzewam, się nie chce. I to jest zły sygnał dla demokracji na dole.
W Bytomiu partie nawet nie szukają kandydata przeciwko Sauterowi. - Po co się kopać z koniem? - pyta Robert Paluch, sekretarz lubuskiego PiS i radny sejmiku. - Sautera znam i lubię. Ale chyba nie rozumie, dlaczego nie ma konkurencji. Nikt nie chce się narażać władzy. Taką jest po wielu latach rządów niezatapialnych burmistrzów i wójtów. Oni nawet na urlopy nie chodzą, kontrolują wszystko. Są budowniczymi, policjantami, dyrektorami szkół. Ja bym to nazwał miękka dyktaturą. Wyjście jest jedno: kadencyjność! Byłoby to dobre dla Sautera. Zostałby posłem, starostą, może marszałkiem.
Burmistrz Sauter odpiera: - Żadnego zamordyzmu nie wprowadzam, młodzieży nie każę śpiewać o mnie piosenek. Raz w tygodniu wpada ktoś do mnie i opieprza z góry na dół. Kadencyjność nie jest receptą. Wyobraźmy sobie schyłek kadencji. Wielu by zaprzątało sobie głowę, jak się ustawić, może w biznesie, może gdzieś. Pokusy byłyby realne. Znam posła, który nie dostał się do Sejmu i osiem miesięcy szukał pracy. Poza tym taki prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Świetny menedżer, szanowany, ceniony. I po ośmiu latach mówi mu się "do widzenia", bo takie prawo?
"Gazeta": A kiedy by pan odszedł?
- Potrzebuję 20 lat. Aż Bytom będzie perełką wśród polskich miasteczek.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Post został pochwalony 0 razy |
|